BLOG ARCHIVES

  • MAGICZNE WYMIARY WINCENTEGO

    AUTHOR: // CATEGORY: Blog

    No Comments

    Archiwum Wincentego to serwis dla tych, którzy kochają Polskie Podcasty. Serwis istniej od połowy roku 2007 i odrazu spotkał się z przyjaznym przyjęciem naszej podcastowej załogi. Zatem od ponad 5 lat archiwizujemy, ratujemy przed zapomnieniem nowe i stare projekty podcastowe. I tak się składa, że niedawno wrzuciliśmy do naszej wielkiej skrzyni z podcastami 400 projekt. Aż tyle polskich podcastów mamy w naszej bazie, a ich liczba wciąż rośnie…
    No i powoli szykujemy się do wrzucenia 8000 odcinka do naszej bazy, więc jak widać lubimy okrągłe liczby. Linki do archiwum po prawej stronie.

  • NOWA EDYCJA KONKURSU PODCASTOWEGO

    AUTHOR: // CATEGORY: Blog

    No Comments

    To już czwarta edycja European Podcast Awards – pozytywnej rywalizacji po między podcasterami europejskimi. I znowu świetne nagrody do wygrania, super promocja oraz prestiż. To wszystko dla ciebie, wystarczy tylko nagrywać, robić to z sercem i liczyć na przychylne głosowanie i słuchaczy oraz jury. Start: 17 września 2012. Głosowanie odbywać się będzie do połowy stycznia 2013. Rozmowy i debaty w Jury- styczeń-luty 2013. Ogłoszenie wyników 2013. Zatem zapraszamy do zgłaszania się i głosowania.

    Zapraszamy na stronę: LINK

  • TERAPIA GRUPOWA

    AUTHOR: // CATEGORY: Blog

    No Comments

    Jak co po­nie­dzia­łek, małe re­dak­tora prze­my­śle­nia. Dziś psy­cho­lo­gia grupy i wspo­mnia­nia z przeszłości. To były bar­dzo dawne czasy, kiedy stu­dio­wa­łem na Uni­wer­sy­te­cie w Po­zna­niu Mar­ke­ting i Za­rzą­dza­nie. Oprócz przed­mio­tów ści­śle zwią­za­nych z cy­fer­kami, były także trzy, które teo­re­tycz­nie miały mało wspól­nego z li­cze­niem i z mar­ke­tin­giem. Fi­lo­zo­fia i So­cjo­lo­gia oraz Lo­gika – bo o nich dziś bę­dzie tu mowa.
    Za­tem dziś tro­chę po mę­dr­ku­jemy i za­sta­no­wimy się nad po­ję­ciami dość skomplikowanymi.

    Jak co po­nie­dzia­łek, małe re­dak­tora prze­my­śle­nia. Dziś psy­cho­lo­gia grupy i wspo­mnia­nia z przeszłości.

    To były bar­dzo dawne czasy, kiedy stu­dio­wa­łem na Uni­wer­sy­te­cie w Po­zna­niu Mar­ke­ting i Za­rzą­dza­nie. Oprócz przed­mio­tów ści­śle zwią­za­nych z cy­fer­kami, były także trzy, które teo­re­tycz­nie miały mało wspól­nego z li­cze­niem i z mar­ke­tin­giem. Fi­lo­zo­fia i So­cjo­lo­gia oraz Lo­gika – bo o nich dziś bę­dzie tu mowa.
    Za­tem dziś tro­chę po mę­dr­ku­jemy i za­sta­no­wimy się nad po­ję­ciami dość skomplikowanymi.

    Z tego co mi w gło­wie zo­stało po la­tach, to mam wra­że­nie, iż brak ja­kiś spe­cjal­nej de­fi­ni­cji w so­cjo­lo­gii słów „przy­ja­ciel” oraz słowa prze­ciw­staw­nego czyli „wróg”. Brak ta­kich słów w ter­mi­no­lo­gii so­cjo­lo­gicz­nej. Za to mamy coś in­nego, ale w za­sa­dzie ta­kiego sa­mego czyli po­ja­wiają się dwa inne ter­miny bar­dzo toż­same z tymi, o któ­rych na­pi­sa­łem po­wy­żej: „grupa wła­sna” , „grupa obca”, „grupa od­nie­sie­nia po­zy­tyw­nego” i „grupa od­nie­sie­nia ne­ga­tyw­nego”.
    I w ten to oto je­dy­nie so­cjo­lo­gii znany spo­sób roz­mowa staje się od razu bar­dziej wy­szu­kana i bar­dziej na­ukowo po­trzebna. Można tu­taj wy­od­ręb­nić ka­te­go­rię „swój” – „obcy” – lecz nie two­rzy jej jedna jed­nostka, a jest ona za­zwy­czaj przez grupę bądź kilka grup, któ­rych człon­kiem jest dana jed­nostka. Skom­pli­ko­wane? wiem… tro­chę.
    Dy­cho­to­mia  – ko­lejny ter­min dość mało znany, ale w opi­sie bar­dzo pro­sty czyli zja­wi­sko „My – Oni”. Jest to nic in­nego jak tylko zja­wi­sko, bądź pro­ces zwią­zany z bu­do­wa­niem oraz pod­trzy­my­wa­niem toż­sa­mo­ści zbio­ro­wej. Owa toż­sa­mość zbio­rowa to uni­kalne po­czu­cie przez jed­nostkę by­cia kimś waż­nym, to po­czu­cie wspól­noty przez tą jed­nostkę oraz także po­czu­cie od­ręb­no­ści jed­no­cze­śnie. Tak, to się wcale nie wy­klu­cza, już tłu­ma­cze. Czu­jesz się toż­samy z pewną grupą, wspól­notą, ale także po­przez by­cie w tej gru­pie czu­jesz się wy­alie­no­wany ze spo­łecz­no­ści lub spo­śród in­nych grup. Za­tem funk­cjo­no­wa­nie w gru­pie jest formą by­cia czę­ścią cze­goś więk­szego, ale także po­zwala nie tylko znik­nąć w przy­sło­wio­wym tłu­mie, ale po­zwala także na by­cie wy­brań­cem.
    Można brać udział w kilku gru­pach jed­no­cze­śnie, można pewne grupy pró­bo­wać łączyć, można też po­przez pewne za­cho­wa­nia uzna­wać inne grupy jako nie­przy­ja­ciel­skie bądź wręcz wro­gie.
    W ro­zu­mie­niu kre­owa­nia przez grupę rze­czy­wi­sto­ści, istotne jest su­biek­tywne war­to­ścio­wa­nie oraz oce­nie­nie po­szcze­gól­nych grup. Są grupy które two­rzą obo­jętne tło. Inne, spe­cjal­nie wy­se­lek­cjo­no­wane oraz cza­sem czu­jące spe­cjalną mi­sje two­rzą wo­kół sie­bie aurę bądź ma­gię wy­jąt­ko­wo­ści. I wła­śnie ten opis we­wnętrzny grupy, mi­sja, bądź jej brak de­cy­duje o tym, kto zo­sta­nie na­zwany przy­ja­cie­lem, a kto wrogiem.

    Mi­nęło kilka chwil, pod­czas któ­rych grupa jed­nost­ko­wych ka­na­pek po­czuła uni­kalne po­czu­cie by­cia jed­no­ścią w moim żołądku.

    Kilka dni temu za­koń­czył się po­noć pierw­szy ofi­cjalny wZlot Pol­skich pod­ka­ste­rów. Zu­peł­nie nie wiem dla­czego wZlot, dla­czego pierw­szy, i dla­czego ofi­cjalny, skoro ni­gdy nie było np.: nie­ofi­cjal­nego. A by­wało ta­kich spo­tkań kilka, więc na­prawdę za­cho­dzę w głowę, dla­czego pierw­szy. Nie ważne. Do rze­czy, ad rem…

    Cie­kawe też co czyni za­tem lu­dzi, któ­rzy się tam po­ja­wili ofi­cjal­nymi jed­nost­kami two­rzą­cymi ofi­cjalny wZlot. Nie będe wni­kał i nie będę się przy­cze­piał do pier­do­łów, w tam mą­drym i na­uko­wym po­dej­ściu do psy­cho­lo­gii tłumu. Czy owy tłum był, czy nie, nie mnie wni­kać, ale na pewno można po­wy­żej wy­pi­sane przeze mnie słowa ja­koś przy­sto­so­wać do tej zgrai lu­dzi, która w pew­nym miej­scu, w okre­ślo­nym cza­sie, w okre­ślo­nym celu zja­wiła się by ro­bić bli­żej nie­okre­ślone rze­czy.
    Psy­cho­lo­gia grupy. Mi­ło­śnicy pod­ka­stów. Grupa wła­sna, czy grupa obca. Grupa jed­no­stek, czy grupa in­dy­wi­du­al­no­ści? Grupa która funk­cjo­nuje na wła­snych za­sa­dach, czy jed­nak przy­pad­kowa zbie­ra­nina mniej lub bar­dziej przy­pad­ko­wych cha­rak­te­rów?
    Dużo py­tań, na które nie będę od­po­wia­dał, bo po pierw­sze tam nie by­lem, a po dru­gie że moją edu­ka­cje so­cjo­lo­giczną za­koń­czy­łem na trze­cim se­me­strze z oceną, która spo­wo­do­wała moją od­ręb­ność oraz alie­na­cję. Co gor­sza prze­sta­łem funk­cjo­no­wać w gru­pie. Tak czy owak cie­szę się że tro­chę wie­dzy jed­nak zostało…

  • DZIECI INNEGO BOGA

    AUTHOR: // CATEGORY: Blog

    No Comments

    Nie można ob­ra­żać się na czasy w ja­kich żyjemy. Wszystko Panta Rei, a Pe­cu­nia non olet. Tak jest i być musi. Nie można, choć kie­dyś było ina­czej, może i le­piej…

    Dziś po­wiem coś nie mo­imi sło­wami, za­po­ży­czę się – na­zwijmy to w ten spo­sób. W na­szej sze­ro­kiej sieci, tej na WWW krąży tekst, za­czy­na­jący się tymi sło­wami: „By­li­śmy wy­cho­wy­wani w spo­sób, który psy­cho­lo­gom śni się za­zwy­czaj w kosz­ma­rach za­wo­do­wych, czyli pa­to­lo­giczny. Na szczę­ście, nasi sta­rzy nie wie­dzieli, że są pa­to­lo­gicz­nymi ro­dzi­cami.” Nikt w za­sa­dzie nie wie, kto jest au­to­rem tego tek­stu, ale ide­al­nie on pa­suje do tego co dzi­siaj bę­dzie na­pi­sane, czyli za­pra­szam na ko­lejne prze­my­śle­nia Re­dak­tora na F. Tekst pro­sty sam w so­bie, jed­nak za­ska­ku­jąco trafny. Za­równo my, jak i na­sze dzieci, na­le­żymy do zu­peł­nie in­nych rze­czy­wi­sto­ści.

    Za­tem na wstę­pie kilka punk­tów z przeszłości.

    • Wszy­scy na­le­że­li­śmy do bandy osie­dlo­wej i mo­gli­śmy ba­wić się na licz­nych w na­szej oko­licy bu­do­wach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wy­cią­gnęła i od­ka­żała ranę fio­le­tem. Na­stęp­nego dnia znowu szli­śmy się ba­wić na bu­dowę. Matka nie drżała ze stra­chu, że się po­za­bi­jamy. Wie­działa, że pa­sek uczy za­sad BHZ (Bez­pie­czeń­stwo Hi­gieny Za­baw).
    • Nie cho­dzi­li­śmy do przed­szkola. Ro­dzice nie mar­twili się, że bę­dziemy opóź­nieni w roz­woju. Uzna­wali, że wy­star­czy je­śli za­czniemy się uczyć od ze­rówki.
    • Nikt nie la­tał za nami z czapką, sza­li­kiem i nie spraw­dzał czy się spo­ci­li­śmy.
    • Z cho­ro­bami se­zo­no­wymi wal­czyła bab­cia. Do walki z grypą słu­żył czo­snek, her­bata ze spi­ry­tu­sem i pie­rzyna. Dzięki temu ni­gdy nie stwier­dzano u nas za­pa­le­nia płuc czy an­giny. Zresztą le­karz u nas nie by­wał, za­tem nie miał szans nic stwier­dzić. Stwier­dzała za­wsze bab­cia. Do­dam, że nikt nie wsa­dził babci do wa­riat­kowa za ra­cze­nie dzieci spi­ry­tu­sem.
    • Do lasu szli­śmy, gdy mie­li­śmy na to ochotę. Je­dli­śmy ja­gody, na które wcze­śniej na­si­kały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, za­ra­zimy się wście­kli­zną albo zgi­niemy. Skoro zaś tam do­szli­śmy, to i wró­cimy. Oczy­wi­ście na czas. Po­wrót po bajce był na­gra­dzany pa­skiem.
    • Gdy są­siad zła­pał nas na kra­dzieży ja­błek, sam wy­mie­rzał nam karę. Są­siad nie ob­ra­żał się o skra­dzione jabłka, a oj­ciec o za­stą­pie­nie go w obo­wiąz­kach wy­cho­waw­czych. Oj­ciec z są­sia­dem wy­pi­jali wie­czo­rem piwo—jak zwy­kle.
    • Nikt nie po­ma­gał nam od­ra­biać lek­cji, gdy już zna­leź­li­śmy się w pod­sta­wówce. Ro­dzice stwier­dzali, że skoro skoń­czyli już szkołę, to nie mu­szą do niej wra­cać.
    • La­tem jeź­dzi­li­śmy ro­we­rami nad rzekę, nie pil­no­wali nas do­ro­śli. Nikt nie uto­nął. Każdy po­tra­fił pły­wać i nikt nie po­trze­bo­wał spe­cjal­nych lek­cji aby się tej sztuki na­uczyć.
    • Zimą oj­ciec urzą­dzał nam ku­lig sta­rym fia­tem, za­wsze przy­spie­szał na za­krę­tach. Cza­sami sanki za­ha­czyły o drzewo lub płot. Wtedy spa­da­li­śmy. Nikt nie pła­kał, cho­ciaż wszy­scy się tro­chę ba­li­śmy. Do­ro­śli nie wie­dzieli do czego służą ka­ski i ochra­nia­cze.
    • Si­niaki i za­dra­pa­nia były nor­mal­nym zja­wi­skiem. Szkolny pe­da­gog nie wy­sy­łał nas z tego po­wodu do psy­cho­loga rodzinnego.

    … i tak da­lej. Przy­kła­dów można by mno­żyć setki. Każdy z nas czy­ta­jący ten tekst miał, bądź wciąż ma wspo­mnie­nia z dzie­ciń­stwa. I każdy z nas so­bie ra­dził. Nie było Unii Eu­ro­pej­skiej, było RWPG, był Układ War­szaw­ski, je­dy­nie słuszny sys­tem i je­dy­nie słuszna par­tia. Tak było, i żyć się dało, choć wszy­scy wiemy, iż cza­sem było dziwnie.

    Dziś za­tem o prze­szło­ści, która była prost­sza, łatwiej­sza, nie była tak strasz­nie po­zy­cjo­no­wana i oce­nia­nia. Li­czyła się wtedy treść, li­czyła się wtedy obec­ność i ten dresz­czyk emo­cji przy two­rze­niu zu­peł­nie cze­goś no­wego w pol­skim in­ter­ne­to­wym świe­cie. Bę­dzie dziś o pod­ka­stach, bę­dzie o lu­dziach któ­rzy za­czy­nali, dla któ­rych nie ważne były typy ty­go­dnia, bzdurne typy mie­siąca, wy­róż­nie­nia i gwiazdki. Wtedy było ina­czej – może i le­piej, ale na pewno pro­ściej. Te 6 lat temu było koło tu­zina pod­ka­stów, każdy miał czas dla każ­dego, sza­cu­nek, uzna­nie i każdy z nas wtedy peł­nymi gar­ściami chło­nął od­cinki ko­le­gów i ko­le­ża­nek. Nie było oce­nia­nia i ob­rzu­ca­nia się błoc­kiem na fo­rach i mó­wie­nia kto jest do­bry a kto zły.

    Kie­dyś je­den z ko­le­gów po fa­chu po­wie­dział mi, że tu cy­tuje (…) że za dużo w mo­ich od­cin­kach grze­ba­nia się w prze­szło­ści – lu­dzie tego nie lu­bią, po­wi­nie­nem mó­wić co się dzieje, a nie co się działo. (…). Ja tak nie uwa­żam – więk­szość z was, czy­ta­ją­cych te słowa, nie ma tej prze­szło­ści, nie ma do czego wra­cać, o czym mó­wić – ot wzięło mi­kro­fon i za­częło ga­dać. O tak po pro­stu. To nie jest złe, bo jak pi­sa­łem, nie można się ob­ra­żać na czasy w ja­kich żyjemy. Te­raz lu­dzie nie mają czasu my­śleć, te­raz li­czy się tu i te­raz i to wła­śnie może być twoje pięć mi­nut. Pod­ca­sting może być środ­kiem w osią­gnię­ciu tego celu. Sława, za­uwa­że­nie, lans i inne ta­kie. To eks­trema, ale w więk­szo­ści przy­pad­ków, kil­koro z nas wciąż sięga po mi­kro­fon, bo ma coś do powiedzenia.

    Kie­dyś grało się w kap­sle na chod­niku, te­raz na nim tylko psie kupy albo za­par­ko­wane auta a w domu ko­le­dzy i Play Sta­tion. Kie­dyś pod­ry­wało się dziew­czyny w ba­zie w krza­kach, te­raz Fotki i Fej­scoś­tamy… Zmie­nia się świat, i zmie­nia się pod­ca­sting. Nie­wielu z nas któ­rzy za­czy­nali jesz­cze na­dają, można by ich po­li­czyć na pal­cach jed­nej ręki. Ale co cie­kawe, te osoby nie zmie­niły się pra­wie wcale od tych 6 lat. Są w za­sa­dzie tacy sami. To moje zda­nie, czy­tel­nicy mogą mieć inne – to oczy­wi­ste. Są przy­pi­sani do sta­rych za­sad, do by­cia w cie­niu, do by­cia naj­lep­szymi ja­kimi po­tra­fią. To nie zna­czy że są naj­lepsi, bo to po­ję­cie bar­dzo względne, i bar­dzo nie­spra­wie­dliwe ostat­nimi czasy.

    Można rzu­cić ka­mień w moją stronę, po­wie­dzieć: O ko­lego, a co z an­kie­tami, prze­cież to ko­lega ro­bił oce­nia­nia, i ta­kie tam szopki – czyż nie? No tak, ra­cja – pi­sze, że oce­nia­nie nie ma sensu, a sam ro­bi­łem po­dobne rze­czy. Ale wtedy uwa­ża­łem to za za­bawę, za sty­mu­lo­wa­nie śro­do­wi­ska, pró­bo­wa­nie go sca­lić, zin­te­gro­wać. Te­raz niby oce­nie­nie wciąż jest za­bawą, skutki cza­sem są opła­kane, bar­dzo mało to ma wspól­nego z za­bawą i z rze­czy­wi­stą war­to­ścią da­nego odcinka/autora. Za­tem an­kiety tak, wy­pa­cze­nia nie.

    W dzi­siej­szym świe­cie nie ma już za­sad, a je­śli są to głu­pie i nie­roz­sądne na­rzu­cone przez jesz­cze głup­szych po­li­ty­ków. Na­ro­dziła mi się w gło­wie taka myśl, iż wraz z roz­wo­jem cy­wi­li­za­cyj­nym, tech­ni­za­cją i cy­fry­za­cją życia od­wrot­nie pro­por­cjo­nal­nie za­ni­kają za­sady mo­ralne. Ta­kimi w świe­cie, tak i na na­szym po­dwórku. Ale po raz trzeci i ostatni po­wta­rzam, że nie można być ob­ra­żo­nym na świat w ja­kim żyjemy, nie zmie­nimy go, nie silmy się go zmie­niać, bo to tylko może nam wyjść na gor­sze. Re­cepta jest pro­sta – być i żyć i ro­bić to co się robi (pod­ka­sty) zgod­nie ze swoim su­mie­niem, ze swoją ide­olo­gią i pla­nem. I nie ocze­kuj po­chwał, na­gród wy­róż­nień, bo to tylko może przy­spo­rzyć ci wro­gów i z bie­giem czasu na­wet naj­lep­szy przy­ja­ciel może ci wbić z za­zdro­ści nóż (czy­taj mi­kro­fon) w plecy. Tak to wi­dzę, nie ró­żowo, ale na szczę­ście jest wciąż świa­tełko w tu­nelu… ale o tym na­stęp­nym ra­zem… je­śli będzie…